Archiwum czerwiec 2004


...
Autor: naamah
26 czerwca 2004, 13:48
- Jestem pewna, że w twoim i... mhm... jego przypadku tak nie będzie. Ale jak to jest, że potrafisz pisać o mężczyznach, a nie potrafisz pisać o seksie? Przecież nie wiesz, co czują mężczyźni...
- Przyjmuję założenie, że oni czują dokładnie to samo co my, tylko wyrażają to inaczej.
Rohanne Bulbecker zacisnęła szczęki. To nie była pora na takie dyskusje.
- Już rozumiem - znowu wtrąciła się Erica von Hyatt, z wyrazem zamyślenia. - Twoim zdaniem oni czują to samo, tylko to ukrywają? Wolą robić z siebie milczących twardzieli?
- Mężczyźni nie są z kamienia - powiedziała Janice. - A kobiety nie z płatków róż. I wszyscy na świecie dążą tylko do jednego, ostatecznego ideału. Chcą kochać i chcą być kochani. Mężczyźni wcale się tu nie różnią. No jakżeż - rozpromieniła się za swymi okularami - przecież też krwawią, kiedy ich ukłujesz?
- A moim zdaniem - sprzeciwiła się Rohanne Bulbecker - mogłabyś zamierzyć się na nich siekierą, a i tak nie uroniliby ani kropli. Ale ty masz swoje poglądy, a ja mam swoje.
(Mavis Cheek)
Delirious again, mesmerise my senses, our...
Autor: naamah
24 czerwca 2004, 22:01
Czuję się dwa razy bardziej skołowany niż robaczek świętojański, roztrzaskujący się na kawałki przy próbach wydostania się ze słoika po majonezie. (Dean R. Koontz)
Właśnie tak. A na tęsknotę mam jeden, wypróbowany sposób. Pełna mobilizacja, dokładnie zaplanowany dzień, wypełniony na maksa, praktycznie co do sekundy. Nie ma czasu na myślenie, na bezsensowne użalanie się nad sobą, do którego mam jakieś dziwne skłonności ostatnio. Ale niech no tylko wolna chwila się znajdzie, wszystko wraca ze zdwojoną siłą. Tęsknię pod każdym względem, całą sobą. Jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało.
Za spojrzeniem, dotykiem, głosem, uśmiechem... za wszystkim. Sebastian ma na podbrzuszu dwie dość duże blizny z zamierzchłych czasów - za tymi bliznami też tęsknie. Mogłabym z pamięci wyrysować ich kształt opuszkami palców, tak doskonale znane linie - dokładnie, niemalże co do milimetra. Po prostu tęsknię, najzwyczajniej w świecie tęsknię. I za tym charakterystycznym dla niego czarnym poczuciem humoru – kiedy śmieje się beztrosko, że w razie czego będę go mogła właśnie po tych bliznach rozpoznać, na wypadek gdyby kazali mi identyfikować jego zwłoki.
Tęsknię. Mogłabym napisać to słowo jeszcze tysiące razy, ale czy to coś zmieni? Nie będzie dzięki temu bliżej. Tak, wiem, że teraz niemożliwym jest, by był tu blisko. Bo nasz piękny kraj nie ma rozmiarów średniej wielkości piaskownicy, bo to, bo tamto... nawet nie ma znaczenia dlaczego - po prostu to niemożliwe, jeszcze przez jakiś czas tak będzie. Ale pomarzyć dobra rzecz - o chociaż kilkunastu minutach dziennie, które podarowałaby nam jakaś dobra wróżka.
Ale tak się nie da. Nie tylko dlatego, że dobre wróżki istnieją tylko w bajkach dla grzecznych dziewczynek. Życie to nie jest tani film czy inna telenowela, o tym pisałam już wiele miesięcy temu. Nie da się wszystkiego zostawić, chociaż czasem to jedyne, czego tak naprawdę się pragnie. Rzucić wszystko myśląc, że "jakoś to będzie" i jechać przed siebie tak długo, aż w końcu znalazłoby się w TYCH ramionach.
Ale to jest normalne życie. Wzloty są równie wysokie, a upadki równie bolesne - ale nikt tego nie sfilmuje, nikt prócz nas samych nie zainwestuje w szczęśliwe zakończenie. Tymczasowo musza wystarczyć jedynie długie telefoniczne rozmowy, rzadziej internetowy komunikator. Poza tym listy i e-maile, odliczanie dni do przyjazdu. Po prostu proza życia.
Bo prawda jest taka, ze każdy facet musi mieć jakąś, choćby najdrobniejszą wadę - by być bardziej "ludzkim", ideały przecież nie istnieją. Niektórzy słuchają kiepskiej muzyki lub nadużywają słów powszechnie uznawanych za wulgarne, inni nie myją rąk po wizycie w toalecie, a jeszcze inni po prostu mieszkają o wiele kilometrów za daleko. Bywa.
A notkę sponsorowała literka S. i
ten kawałek (nie będę taka, podzielę się - można ściągać i się rozkoszować). I tyle mojego chaotycznego pisania na dziś.
Dream attack
Autor: naamah
22 czerwca 2004, 21:29
Miałam sen. Niby nic nadzwyczajnego, sny miewam przecież często. Choć zwykle ich nie pamiętam, a raczej staram się szybko o nich zapomnieć - są albo zbyt przerażające, albo (najczęściej) zbyt absurdalne. Jak ostatniej nocy właśnie. Otóż śniło mi się, iż wychodzę za mąż i to nie za byle kogo, a za mojego najlepszego kumpla Adriana. Niestety tuż przed planowaną ceremonią dowiedziałam się, że jestem w zaawansowanej ciąży (przecież nie każdy od razu musi to zauważyć, prawda?), w związku z czym przerażony niedoszły małżonek zostawił mnie praktycznie przed ołtarzem i uciekł w nieznane. Nie pozostało mi zatem nic innego, jak tylko udać się w miejsce, gdzie dumna i blada mogłabym powić swe dzieciątko (może w nadziei, że kiedy już "nie będzie widać", mój wybranek zmieni zdanie i jednak zdecyduje się mnie poślubić?). Poszło nadzwyczaj szybko i sprawnie, aczkolwiek okazało się, że dziecko wygląda jak półmetrowa żaba (wiadomo, wykapana mamusia – podobieństwo zaiste uderzające). Ale pani asystująca mi przy porodzie stwierdziła, że nie ma powodu do niepokoju, bo ponoć każde dziecko tak wygląda zaraz po urodzeniu i za jakiś czas, jeżeli będę się nim dobrze opiekowała, zacznie wyglądać jak zwykłe niemowlę. Niestety nie wiem, czy do tego doszło, bo się obudziłam.
Jeżeli według Freuda sny pokazują niezaspokojone pragnienia, a według Junga - pewne aspekty naszego obecnego życia oraz nasze możliwości... to co symbolizują moje senne przygody? Moim niezaspokojonym pragnieniem jest zajście w ciążę i porzucenie mnie przed ołtarzem, a w konsekwencji całej tej zabawy żabie dziecko? Bardzo możliwe, że to moja podświadomość daje mi dość jednoznaczne sygnały z cyklu "jesteś zjechana". Czy jest na sali lekarz?
***
Update. Cel: sennik. Przyjaciel - wesoła nowina. Ciąża - dobre wiadomości w drodze. Ślub - ślub i wszystko co się z nim wiąże w naszych marzeniach sennych zazwyczaj oznacza zawarcie jakiegoś porozumienia. Może to być zapowiedź zawarcia związku małżeńskiego, czasem korzystnej albo niekorzystnej umowy z osoba albo z firmą. Własny ślub - przejściowe kłopoty. Niemiłe, smutne, nieszczęśliwe wydarzenia związane ze ślubem - niedomagania i kłopoty w życiu osobistym. Żaba - sen o żabie zapowiada poprawę sytuacji finansowej. Dziecko - niedojrzałość, infantylizm oraz skupienie się na sobie samym lub niedostatek; dla młodej kobiety - opuszczenie przez ukochanego; własne – szczęście.
Czy tylko ja mam wrażenie, że to wszystko wzajemnie się wyklucza? A może to działa w ten sposób, że samemu wybiera się najbardziej odpowiadające nam znaczenia? To ja poproszę wesołą nowinę czy inne dobre dobre wiadomości, szczęście oraz poprawę sytuacji materialnej. Z góry serdecznie dziękuję.
...
Autor: naamah
21 czerwca 2004, 20:25
Sam seks, choćby najbardziej udany jest za słabym klejem, aby mocno złączyć dwoje ludzi. Takim klejem jest uczucie mocne, głębokie, pochłaniające bez reszty, zespalające dwie osoby w całość, gdy możemy naprawdę głęboko oddychać tylko przy tej drugiej osobie, świat tylko wtedy jest wspaniały, kolorowy, gdy przeżywamy go razem, złączeni jak najbliżej, oddychając jednym rytmem, czując partnera każdym milimetrem skóry. (Tadeusz Leszkiewicz)