Archiwum styczeń 2004, strona 1


Klauzula: wszelkie spostrzeżenia są całkowicie...
Autor: naamah
24 stycznia 2004, 22:10
Eurowizja... interesujące widowisko. Oczywiście nie mogłam przegapić takiego wydarzenia, wszak trzeba być na bieżąco z newsami związanymi z polską sceną muzyczną. Chociaż właściwie... po co? Przecież na tejże scenie od lat dzieje się bardzo niewiele (by nie powiedzieć praktycznie nic – chlubne wyjątki tylko potwierdzają regułę). Wciąż te same twarze, wciąż te same schematy. Jeżeli eliminacje do eurowizji mają być przekrojem tego, co reprezentuje Polska, to ja dziekuję... siostrzyczka miss Steczkowskiej, koleś którego widziałam już w jakimś programie ("Idol"? "Szansa na sukces"? "Droga do gwiazd"?), kolejna idolowa maskotka Alicja tudzież Alex Janosz przypominająca bohatera "Gumisiów", pani Ostrowska wyglądająca lepiej niż za czasów "Szklanej pogody" (za to niestety śpiewająca już gorzej), mierna krzyżówka Osbourne'e i Dani'ego z COF, okropne pod względem wokalnym Blue Cafe (i proszę, wygrali... pozostaje tylko zakrzyknąć gromkim głosem: "Wy głosujące bezguścia!") oraz moi zdecydowani "faworyci" - zespół Łzy, genialny wręcz popis grafomaństwa i płaskich dźwięków. Pięknie.
Ale żeby nie było, że jestem zdolna jedynie do krytyki - coś mi jednak przypadło do gustu. Mianowicie Sistars - zupełnie nie w moich klimatach, ale naprawdę zrobili na scenie coś fajnego. Bardzo mi się podobało. Jakaś nadzieja na to, że na naszym rynku muzycznym nie jest jednak tak źle.
Reszty nie zapamiętałam, więc widocznie nie była charakterystyczna - zresztą, może też dlatego, że zerkałam jednym okiem znad książki autorstwa mojego profesora. Egzamin już w poniedziałek.
Pingwin
Autor: naamah
23 stycznia 2004, 21:26
Książki czekają na przeczytanie, wiedza na przyswojenie, maile na odpisanie, prywatny mężczyzna na niezasłużoną porcję czułości, rodzicielka na telefon, pies na spacer... a ja tymczasem co robię? Ano trenuję wyczynowe uderzanie pingwina. Jeżeli nadal będę to robić z taką pasją, to wkrótce zabraknie skali, a biedny pingwin straci główkę. Przykre.
Swoją drogą mogłabym znajdować sobie nieco bardziej ambitne rozrywki...
Z innej beczki: dostępnej od dzisiaj opcji moderowania komentarzy mówię stanowcze NIE! Co to ma znaczyć? Przecież wolność słowa mamy. Poza tym niedługo dojdzie do tego, że nasze blogowisko nie będzie się już niczym różniło od pozostałych... a przecież tego byśmy nie chcieli, prawda?
Nie można być dość wybrednym w wyborze...
Autor: naamah
22 stycznia 2004, 20:37
Jestem zdania, i to całkiem poważnie, że nigdy dzieci nie mogą zrobić rodzicom takiego wstydu, jak rodzice dzieciom. (Jan Kurczab)
Najlepsze życzenia dla Agnieszki, Nory,...
Autor: naamah
21 stycznia 2004, 21:21
Wasze kciuki pomogły, gdyż napisałam pracę i nawet udało mi się sporządzić/dostarczyć ściągę kumpeli siedzącej rząd dalej. Kochana pani profesor I.-M. zrobiła nam niespodziankę i zamiast zapowiadanych pięciu pytań kazała nam odpowiedzieć na dwa, zatem czasu było dość. Poszło mi całkiem nieźle, przynajmniej tak mi się wydaje... ale nie zapeszajmy.
(przerwa na reklamy: nie wiedziałam, że jest batonik nazywający się tak jak mój młodszy brat - świat się kończy)
W każdym bądź razie teraz mam spokój... aż do poniedziałku. Wtedy wszystko zacznie się od nowa: wybitna niechęć do nauki, a następnie wznoszenie modłów o zesłanie olśnienia. Nieodłącznym elementem całego rytuału jest mantra: "jeżeli tylko zdam, do następnego zacznę się solidnie i odpowiednio wcześnie przygotowywać" - oczywiście od zawsze pozostające jedynie w sferze niedotrzymanych obietnic.
Tymczasem S. obiecał mi w nagrodę za dobrze napisany (co niestety nie równa się "zdany", wyniki dopiero w poniedziałek - ale bądźmy dobrej myśli) egzamin noc z moimi ulubionymi filmami. Już nie mogę się doczekać.