Archiwum lipiec 2003, strona 5


„W obecnym odosobnieniu marzę o tym,...
Autor: naamah
04 lipca 2003, 01:56

„W obecnym odosobnieniu marzę o tym, że natrafiam w skąpanej blaskiem księżyca komnatce na jakąś milutką istotkę - jedną z tych słodkich małych, jak je obecnie nazywają - która przeczytała moją książkę i słuchała moich piosenek; jedną z tych idealistycznych rozkoszniątek piszących do mnie w tamtym krótkim okresie nieszczęsnej glorii pełne uwielbienia listy na perfumowanym papierze, mówiące o poezji i sile iluzji oraz wyrażające żal, że nie jestem naprawdę tym, za kogo się podaję; marzę o wślizgnięciu się do jej ciemnego pokoiku, gdzie na nocnym stoliczku być może leży moja książka z aksamitną zakładką w środku; marzę o tym, iż dotykam jej ramienia i uśmiecham się, kiedy spoglądamy sobie w oczy.” (Lestat)

Obecnie doprowadzam się do stanu używalności.
Jednak idzie mi... tak sobie. To nie jest zależne od warunków zewnętrznych – gdyby było, może nawet poszłoby łatwiej. Ale nie jest.
Tak całkiem na zimno kalkulując, zajmie mi to jeszcze kilka bezsennych nocy. Ale będzie dobrze. Przecież zawsze jest. A odstępstw od reguły nie przyjmuję do wiadomości.
Życie jest jak płomień palącej się świecy....
Autor: naamah
02 lipca 2003, 21:14
Zabawne, jak ważne rzeczy nagle tracą na znaczeniu - w obliczu tych ważniejszych. Jeszcze kilka dni temu ta sprzeczka z S. wydawała mi się dramatem niemalże na skalę światową... teraz to wszystko jakby zbladło, przestało się liczyć... przynajmniej na jakiś czas.
Wczoraj dowiedziałam się, ze zmarł ojciec mojego bliskiego kolegi. Nagle, niespodziewanie. Nawet nie chorował - zawsze był okazem zdrowia.
Pogrzeb... przecież obiecałam sobie, że nigdy więcej nie pójdę na żaden, niczyj. Za wiele wspomnień powraca, wspomnień których wcale nie chcę... wspomnień, które bolą.
Pewnie dlatego dużo myślę teraz o śmierci. Dużo za dużo. Nie w sensie, że każdego to czeka – chociaż oczywiście to prawda, ale nad tym raczej zaczyna się zastanawiać nieco później. Raczej jak wiele bólu przynosi ze sobą, jak długo trzeba się oswajać z myślą o czyimś odejściu. Znów powracają obrazy sprzed kilku lat... pobladły mocno, na co dzień prawie niezauważone, tkwią we mnie wciąż i tylko takie zdarzenia wyzwalają je na nowo, przywołują z najciemniejszych zakamarków umysłu... to wcale nie boli mniej.
Pozostaje jedynie wiara w słowa, że koniec zawsze jest początkiem. Wszak "umiera się nie po to żeby przestać żyć, lecz po to by żyć inaczej".
Na dobry początek miesiąca... w związku...
Autor: naamah
01 lipca 2003, 01:52
Z szybkim upływem czasu należy walczyć prędkim korzystaniem z niego i spiesznie czerpać niby z rwącego potoku, który nie będzie płynął wiecznie. (Seneka)