Archiwum 07 marca 2007


...
Autor: naamah
07 marca 2007, 18:23
Dowiedziała się, że jego głos może być w jednej chwili tak jedwabisty jak futerko kota, a zaraz potem szorstki i huczący od przekleństw. Potrafił z widocznym zaangażowaniem rozprawiać o honorze, odwadze, męstwie i miłości, a zaraz potem z najzimniejszym cynizmem zabawiać ją sprośnymi historyjkami. Wiedziała, że żaden mężczyzna nie powinien opowiadać takich rzeczy przy swojej żonie, ale ciekawiły ją one i pasowały do czegoś pierwotnego i wulgarnego w jej charakterze. Potrafił być płomiennym, nieomal czułym kochankiem, po czym prawie natychmiast przeistaczał się w szyderczego diabła, który działał jak iskra na jej przypominającą beczkę prochu naturę, a podłożywszy pod nią ogień, cieszył się z wybuchu. (...)
Sprawił, że się bawiła, a prawie zapomniała już, jak się to robi, gdyż życie było tak poważne i tak gorzkie. On zaś umiał się bawić i pociągnął ją za sobą. Nigdy jednak nie wydawał się przy tym rozbawionym chłopcem. Był mężczyzną i cokolwiek robił, nigdy o tym nie zapominał. Nie mogła patrzeć na niego z wyższością kobiety, która ma przewagę nad mężczyzną, uśmiechając się przy tym tak, jak zwykle czyni to płeć niewieścia, gdy ma do czynienia z mężami, którzy w sercach pozostali małymi chłopcami.
(Margaret Mitchell)