Archiwum luty 2004, strona 2


Maybe someday
Autor: naamah
15 lutego 2004, 23:04
Jak było? W porządku. Rozmowy na tematy o których nie mam pojęcia (ale lubię się dowiadywać nowych rzeczy, zwłaszcza jeżeli informacje ich dotyczące wypowiadane są miłym dla ucha męskim głosem), jak i na te, na które zdanie mam od dawna wyrobione i gotowa jestem go bronić niczym lwica swych młodych (i w dalszym ciągu utrzymuję, że hip hop nie jest najambitniejszym stylem muzycznym - a już na pewno nie takim, który mi najbardziej odpowiada). Poza tym śmiałam się naprawdę szczerze, po raz pierwszy od kilku dni – tego mi było trzeba. Ogólnie: miało być fajnie i było, nawet bardzo. I przynajmniej na chwile mogłam zapomnieć o tym, co znaczy "asekuracja". Można to interpretować w dowolny, niekoniecznie właściwy sposób. Ani słowa więcej.
A teraz pędzę na program Kuby Wojewódzkiego - postanowiłam bowiem doskonalić swój cynizm i złośliwość, a pan Kuba pod tym względem najlepiej nadaje się na mojego guru (wspominałam już, że go uwielbiam?). Do zobaczenia.
Heart and soul - one will burn
Autor: naamah
14 lutego 2004, 18:13
Doskwierający brak planów na wieczór... rada na to? Proste. Wystarczy odpalić gadu-gadu. I od słowa do słowa plan się znajduje - drugie oficjalne spotkanie z kolegą z miasta O., oczywiście na stopie koleżeńskiej, żadne walentynkowe randki - ani ja nie mam ochoty na romantyczne (i nie tylko) uniesienia z nikim innym... ani on, aktualnie w trakcie zbierania się po ostatnim związku. Czyli jak już ustaliliśmy - zapowiada się wzajemne pocieszanie i niekoniecznie zgodne z prawą zapewnienia, że będzie dobrze. Fajnie będzie.
Tak, zdaję sobie sprawę z całej żałosności...
Autor: naamah
13 lutego 2004, 03:25
Napisałam szybko notkę i jeszcze szybciej ją skasowałam. Chwilę po tym próbowałam ją odtworzyć, ale oczywiście nic mi z tego nie wyszło. Zresztą, tak czy inaczej zostałoby z niej tylko jedno zdanie: niech mnie ktoś przytuli.
Mogę nawet jeszcze dodać grzeczne "proszę".
...
Autor: naamah
11 lutego 2004, 19:57
Bywają życia, jak artykuły literackie w periodykach i czasopismach, wspaniałe na pierwszej stronie, lecz z ogonami ciągnącymi się wstydliwie gdzieś na stronach trzydziestych, wśród ogłoszeń i reklam pasty do zębów.