Archiwum luty 2004, strona 1


Second skin
Autor: naamah
22 lutego 2004, 02:44
Boli mnie głowa i mam świadomość tego, że w tym stanie nie powinnam w ogóle dotykać klawiatury, a już na pewno nie powinnam otwierać strony głównej blogów w celu wpisania loginu, hasła a następnie tej notki. Wieczór był miły, kwiaty śliczne, spacer w świetle latarni... full romantic, brakowało tylko słodkich słowiczych śpiewów, ale o te po północy raczej trudno.
Chyba źle się czuję. Jakiś niesmak... do siebie?
Chciałam coś udowodnić? Komu? Możliwe, że samej sobie. Chciałam dowieść, że jestem coś warta, że ja też mogę? Bo przecież skoro Ktoś może, to niby czemu ja nie? A potem głupio było się wycofać, tak? Jestem żałosna. Na szczęście zachowałam chociaż tyle zdrowego rozsądku, by nie zabrnąć zbyt daleko. No tak, dobre i to.
Próbowałam spojrzeć na to z boku i cóż, przecież to "nic takiego". Skłaniałabym się nawet ku wersji, że stało się przypadkiem. Ale czy to coś zmienia?
[ocenzurowano - żadnego propagowania szeroko pojętej wulgarności na bLoGoOsIu]
Warto było? Pytanie retoryczne, prawda?
Nie warto.
Cosmopolitan - notka sponsorowana
Autor: naamah
19 lutego 2004, 22:55
Trzeba coś ze sobą zrobić, a koniec karnawału doskonale sprzyja postanowieniom wszelakim. Bo przecież ile można użalać się nad sobą i narzekać na życie. Dosyć tego dobrego. Stało się co się stało, wydarzyło co wydarzyło... ale to przecież nie koniec świata (oczywiście za kilkadziesiąt sekund zmienię zdanie, ale to się wytnie).
W celu przeprowadzenia metamorfozy zakupiłam literaturę fachową w postaci miesięcznika każdej kobiety, czyli słynnego Cosmopolitan. Mało ciekawa okładka plus gratis w postaci aromatyzowanej prezerwatywy (i co ja mam z nią zrobić, oddać młodszemu bratu?) rzeczywiście zachęciły do kupna. Ale przecież żadna kobieta wyzwolona nie zniechęca się już na wstępie, czyż nie? Właśnie.
Ale przejdźmy do sedna. Co muszę zrobić, by być cosmo czyli trendy? Kilka rzeczy. Do których należy między innymi zakup programu pielęgnacyjnego Sisley (1275 zł za cztery fiolki, nadal mam nadzieję, że to jednak błąd w druku), najnowszej kolekcji Arkadiusa i zielonego dresu z wielkim napisem PUMA w miejscu, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Cóż, na razie podziękuję, może jakoś poradzę sobie bez. A w razie czego będę miała na co zrzucić odpowiedzialność za moją prywatną porażkę w procesie stawania się "cosmodziewczyną".
Dalej było już tylko lepiej. Rozkładówka z kolesiem o nieopalonych pośladkach, bez komentarza. "Po czym poznać, że łączy Was głęboka miłość", "10 sposobów na trwały związek", a tuż obok "Dlaczego on odchodzi". Pewna niekonsekwencja droga redakcjo. Mniejsza o to jednak, gdyż moim oczom ukazał się niezwykle pouczający artykuł "Najgorętsze sztuczki na świecie". Przestudiowałam z uwagą rzecz jasna i dowiedziałam się między innymi, co znaczą węgierskie "fahrok" i "golyok". Ha! Teraz nikt mi się nie oprze.
Nawiasem mówiąc: aby spalić jednego pączka, należy przez pół godziny uprawiać seks. Interesujące. Ktoś przesadził dzisiaj ze słodyczami? Mogę pomóc.
Call me a fool, call me a dreamer
Autor: naamah
18 lutego 2004, 22:33
Podano oficjalnie nazwy pierwszych grup, które za pół roku zagrają na festiwalu Castle Party w Bolkowie. Impreza odbędzie się w dniach 31.07-1.08, zaś do tej pory swój udział potwierdzili następujący wykonawcy: Deine Lakaien (koncert akustyczny), Clan Of Xymox, Suicide Commando, Blutengel, Sui Generis Umbra, Armia, Cool Kids Of Death, Moonlight, Agressiva 69, Naamah, God's Bow i Desdemona. Trwają rozmowy z kolejnymi artystami, o rezultatach poinformujemy wkrótce.
Pierwsza reakcja? Coś w stylu "aaa!". Nie przepadam za imprezami w tym stylu, moim zdaniem muzyka (zwłaszcza ta muzyka) nie jest stworzona do słuchania, przeżywania w gronie - jak sami się nazywają - "początkujących gotów", którzy mnie osobiście niebywale śmieszą. Ale czy ONI nie są warci poświęcenia się i spędzenia jakiegoś czasu w towarzystwie wielbicieli wyjących panienek i przyszłych mroczniaków? A dodatkowo chętnie zobaczyłabym Cool Kidsów (tylko co oni tam robią, czy to nie jakaś pomyłka?), to akurat muzyka doskonała na koncerty w każdym, nawet najbardziej mi nieodpowiadającym gronie. Zatem postanowione. I tym razem obiecuję sobie uroczyście, że na postanowieniu się nie skończy i nie będę znajdywać setek tysięcy powodów, dla których lepiej nie ruszać się z domu. A na wypadek, gdyby tak się jednak zdarzyło, to proszę uprzejmie o mocne kopnięcie mnie w tyłek. Z góry serdecznie dziękuję.
Pulled under at 2000 meters a second
Autor: naamah
17 lutego 2004, 21:04
Wolność jest jedynie halucynacją
która wyczekuje na krawędzi odległego horyzontu
i wszyscy jesteśmy sobie obcy w globalnej iluzji
pragnąc i potrzebując niemożliwych niebios
goniąc marzenia, gdy te wypływają w morze
naprzeciw miraż mówi, że mogą być wolne
zostały zagubione pośród złudzenia zatapiając swą przyczynę
zniesione przez prąd samolubnej ambicji