Archiwum wrzesień 2003, strona 2


Nie będzie żadnej rewolucji
Autor: naamah
16 września 2003, 15:54
Jak mówiłam, wszystko jest w porządku. Drobne nieporozumienia powinno się wyjaśniać od razu, wtedy nie dochodzi do takich chorych sytuacji... no cóż, to chyba ta przysłowiowa mądrość po szkodzie. Najważniejsze, że jest ok.
A dziś zrobiłam sobie dzień wolny od problemów wszelakich. W końcu wolno mi. Snuję się po mieszkaniu i zachwycam manierą wokalną Krzyśka Ostrowskiego (druga płyta jeszcze bardziej mi się podoba, ta kapela jest teraz chyba najlepszą na polskiej scenie muzycznej - z całym szacunkiem dla tych "zasłużonych"). Ogólnie jest dobrze.
You shock me to the core...
Autor: naamah
15 września 2003, 22:03
Ależ nie, wcale się nie pokłóciliśmy. Skądże znowu. Że co, że to tak wygląda? To pozory. To ostentacyjne milczenie, albo wręcz przeciwnie - wyjątkowo ugrzeczniony sposób komunikowania się ograniczony do niezbędnego minimum (jak tak dalej pójdzie, wkrótce będziemy się do siebie zwracać na "pan/pani") to tylko wyrafinowana odmiana flirtu... a to, że mam ochotę rzucić czymś ciężkim w jego kierunku to tylko oznaka przywiązania. Wszystko jest w jak najlepszym porządku
Przecież o taką głupotę, jak cieplejsze, naturalnie nic nie znaczące spojrzenie w kierunku (o zgrozo!) innego faceta nie sposób się pokłócić. Jak napisałam, to nic nie znaczy. A już na pewno nie to, że Ten Jedyny przestał być choćby na chwilę w centrum uwagi. Zdecydowanie nie ma powodów do robienia z tego takiego małego dramatu. Jednak najwidoczniej szanowny pan Sebastian uważa inaczej. Czy to już jest różnica w postrzeganiu świata? Nie sądzę.
Zdarza się. Nawet "najlepszym".
We're like crystal, it's not easy
with your love, you could feed me
every man, and every woman
needs someone, so keep it coming...
Don’t look too far
Autor: naamah
13 września 2003, 22:06
Dlaczego czasem tak trudno jest uwierzyć we własne szczęście? Dlaczego podświadomie zaczynam się bronić przed "dobrym" i zakładać, że wszystko, co dobre musi się kiedyś skończyć? A jednocześnie przecież wiem, że tym razem się nie skończy. Że tym razem będzie dobrze, bo to jest TO. Ktoś może powiedzieć, że to naiwne... możliwe. Ale tak jest. I ja w to wierzę.
Wiem, to tylko chwila. Zwątpienia? Nie, to nie do końca tak... jedno jest pewne – minie. Ale ja nie chcę takich chwil, nawet gdyby miały trwać ułamek sekundy.
[tu niecenzuralne słowo]
Autor: naamah
11 września 2003, 20:06
Koszmarnie boli mnie brzuch, czuję się zdecydowanie nieatrakcyjna i rzeczy, na które w "normalnym" stanie nawet nie zwróciłabym uwagi doprowadzają mnie do furii. To dzisiejsze skojarzenia ze słowem "kobiecość".
[w tym miejscu powinno pojawić się wyjątkowo soczyste przekleństwo, którego nadużywam w ciągu dzisiejszego dnia i sprawia mi to niebywałą przyjemność]
Koniec notki. Wracam do ciasteczek z bakaliami, które konsumuję w pokaźnych (bardzo delikatnie mówiąc) ilościach. A wszystko przez wrażenie, że dzisiaj tylko one są w stanie mnie zrozumieć.